środa, 12 marca 2014

Mama odpuszcza domowe obowiązki

Projekt "Mamo bądź kobieca" czas rozpocząć!Cele i tematy projektu są świetne,choć wydają się niekiedy nieosiągalnym marzeniem wśród codzienności.Czy mi się uda zrealizować projekt w pełni?Zobaczymy...Na razie jestem pełna zapału i wiary,że wreszcie choć na chwilę,troszkę egoistycznie pomyślę o sobie ;) Na tapetę w pierwszym tygodniu idzie temat:"Mama odpuszcza zbędne obowiązki domowe".



Obowiązki domowe,czyli pranie,sprzątanie,gotowanie i wiele innych rzeczy,które robimy codziennie jak ten Syzyf,bo za chwilę i tak jest tak jak gdybyśmy leżały i nic nie robiły.


 Ufff i tak w kółko-zwariować można potykając się po raz setny o stertę rozrzuconych zabawek po pokoju,wpadając gołą stopą na te maleńkie klocuszki,które są tak podstępne i w magiczny sposób nagle się pojawiają;przebierając brzdąca po kilka razy dziennie,bo twórczo malował (nie na kartce,ale po sobie i po ścianach),ochoczo jadł obiadek (tak,że wszystko wylądowało na ubraniu i podłodze);zlew,który nie wiadomo w jaki sposób cały czas się zapełnia,mimo,że przed chwilą zmywałaś naczynia;znów przypalając obiad,bo przymrużyłyśmy tylko na chwilkę oko po nie przespanej nocy...Dzień świra :o I najlepszy tekst ever:"Czym Ty jesteś zmęczona skoro cały dzień siedzisz w domu".Przychodzi do domu po pracy szanowny małżonek ,matka urobiona po łokcie ledwo dyszy,ale dom lśni,dziecko czyste i szczęśliwe,obiadek podany-idylla...Tak,tylko za tym wszystkim kryje się nasza codzienna walka i starania,których czasami tak naprawdę nikt nie zauważa... :(

Dlatego postanowiłam z pełną determinacją odpuścić...Ciekawi jak wyglądał ten dzień?
Pogoda dopisała,więc po ogarnięciu siebie i małego poszliśmy na dłuuugi spacer,były zabawy na placu zabaw,spacer po lesie,ganianie za piłką.I pierwszy bunt na pokładzie-matka nie będzie wracać zawalona siatami,wracam "lekko" do domu,a nie ze zdrętwiałymi rękoma od zakupów ;) Po powrocie mały dostał jedzonko i lulał popołudniową drzemkę,a ja?Nie było tak jak zwykle,że latam jak szalona po mieszkaniu w celu doprowadzenia go do ładu i składu:pranie,prasowanie,sprzątanie,stanie przy zlewie,nie dzisiaj...Zasiadam,a raczej pokładam się na kanapie i oglądam "Gotowe na wszystko" (uwielbiam,mimo,że obejrzałam wszystkie odcinki) i cieszę się chwilą dla siebie.Co do stania przy garach-nie uważam tego za zbędny obowiązek,bo lubię gotować :) Ale żeby się zbytnio nie "narobić",przygotowałam spagetti,proste i szybkie danie,które wszyscy uwielbiamy.Gdy mały wstał,obiad zjadł,zobaczył (jakież wymowne było jego spojrzenie),że mamusia nie posprzątała zabawek na miejsce :o Po zabawie misiami,klockami i innymi samochodzikami bez próśb sam z siebie posprzątał i ta jego dumna mina,że pomógł mamie w codziennych obowiązkach ♥ Mężulek wrócił z pracy i zwęszył,że coś wisi w powietrzu,bo nie latam jak opętana i nie krzątam się po kuchni.Ba nawet pozbył się pełnego zlewu naczyń,bez mrugnięcia okiem ;) Później były wspólne zabawy i wygłupy naszej trójki.Z uśmiechami od ucha do ucha  pożegnaliśmy dzień...A ja miałam chyba największego banana na twarzy, kładąc się do łóżka nie miałam wrażenia jakbym dopiero co wróciła z pracy w kamieniołomach ;) Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)


Obawiałam się takiego dnia,że jak to tak wszystko można odpuścić.Da się?Pewnie,że tak!Nikt nie ucierpiał,nie było strat w ludziach i nikt nie oszalał (mam na myśli siebie) w ferworze dnia codziennego.Pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na taki chillout,gdyby nie projekt :) Czuję się jak nowo narodzona-małe rzeczy,ale dodają mega kopa na kolejne dni "świra" :) Kochane musicie spróbować,a może macie już taki dzień w tygodniu,gdzie odpuszczacie zbędne obowiązki?


Więcej o projekcie możecie zobaczyć tu http://mamo-badz-kobieca.blogspot.com/ :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Motylem jestem...

Sposobów na nudną i pustą ścianę jest masa,w zależności od tego co komu się podoba.
Mnie urzekły motyle 3d  wypatrzone gdzieś na Pinerest :) Gotowe wzory do przyklejenia na ścianę można znaleźć chociażby na allegro.Ale ja,jak to ja wolę zrobić sama,może nie są idealne,ale moje ;) Zwłaszcza,że pogoda za oknem jest przepiękna i chce się wpuścić trochę wiosny do domu...
Na zwykłej białej kartce do drukarki  (niektóre potraktowałam srebrnym sprayem)  odrysowałam motyla,wycięłam i przykleiłam klejem do ściany (mąż jak to zobaczy to mnie chyba ukatrupi,od efektu wizualnego bardziej go interesuje strona techniczna,czyli czy oby nie uszkodzi mu to farby na ścianie,ehh faceci...) .Zastanawiałam się na takimi motylkami w kolorach tęczy w pokoju Bartusia,ale co za dużo to niezdrowo.W sumie to chyba bardziej obawiałam się,że Pan Demolka zabierze się za nie w mgnieniu oka,a tak na bezpiecznej wysokości fruwają na przedpokoju obok lustra ;)  Ja niestety musiałam robić motylki sama,bo Bartuś jeszcze jest za mały na zabawę z nożyczkami,ale dla starszych dzieci taka forma zabawy będzie fantastyczna :) I efekt:












niedziela, 9 marca 2014

Projekt 52

Kolejna seria zdjęć z Projektu 52

                                                                   Tydzień 7/52

"Ale mamo to jest moje!!!"-próba uratowania Cotton Balls przed całkowitą destrukcją Pana Demolki,mimo wszystko zakończona powodzeniem :) Świecące serca uratowane ufff :)


Tydzień 8/52

Dziecko tak szybko się uczy...Nie było mnie chwilę w pokoju,ale ukradkiem podpatrzyłam co Bartuś majstruje.Okazało się,że dla niego to żaden problem włączyć grę na x-boxie i "nawalać" w pada jak tatuś...Co z tego,że nie trzyma go "poprawną"stroną ;) 


Tydzień 9/52

"Ja się zajmę twoim kwiatkiem mamo"-tym sposobem obskubał mi różę do cna ;) 


Tydzień 10/52

"Mamo,mamo mogę już iść na dwór,proszę..." Choroba niestety nas zatrzymała w domu,a mały błagalnym wzrokiem tęskni za szaleństwem na placu zabaw ;) 





czwartek, 6 marca 2014

Magia wspomnień

Chyba każdy chciałby zachować wspomnienia,zwłaszcza te dobre.Gdy urodził się Bartuś wiedziałam,że tych pięknych wspomnień będzie ogrom-nie myliłam się.Każdą jedną rzecz chciałabym zachować,aby przypominała mi te cudne chwile,tylko gdzie to wszystko upchnąć i jak ogarnąć ;) Na potrzeby uporządkowania powstało magiczne pudełko wspomnień,w które będzie trafiać to co ma niezwykłą siłę przywoływania wspomnień :) Stare niepotrzebne pudełko po butach,które jednak się przydało obkleiłam materiałem w szarym,uniwersalnym kolorze.I oto co mi wyszło :)








Pewnie zastanawiacie się co trafiło do środka?Nasze małe skarby-pierwsze buciki,grzechotka,bodziak (jakże nieomylny napis),odcisk rączki z gipsu (odcisk nóżki stoi w ramce ;) ) i obowiązkowo "pamiątki" ze szpitala po urodzeniu małego brzdąca ;) Z pewnością będę dokładać "fanty" i wiem,że na tym jednym pudełku się nie skończy :) 


Kolejnym sposobem,(który ubóstwiam) na zachowanie wspomnień są zdjęcia.Ale nie te na dysku komputera tylko te w albumie.I w ten sposób Bartuś dorobił się już kilku swoich albumów dokumentujących każdą chwilę z jego życia :) To jeden z nich:






I wspaniała rzecz,która pozwala mi na zapisywanie ulotnych chwil-książka "Wspomnienia Matki-dla mojego Syna",która będzie wyjątkową pamiątką zarówno dla mnie jak i małego.






A teraz taka bardziej "współczesna" forma zapisywania wspomnień-utworzyłam maluchowi maila na który tylko i wyłącznie przesyłam jego wszystkie zdjęcia,moje przemyślenia,ważne sprawy i wszystko to o czym chciałabym żeby wiedział....A hasło do tego maila Bartuś dostanie na osiemnaste urodziny,ok może trochę wcześniej ;) Zobaczymy co przyniosą nowe dni...wiem jedno,że będę kolekcjonować swoje wspomnienia dla mojego synka :) 









poniedziałek, 24 lutego 2014

Pan Demolka i farby

Co robić żeby dziecko się nie nudziło?Wiele znajomych mam zostawia dzieci "samopas"-niech się zajmie sobą,bo niby jak ja mam się z nim bawić...Błąd! Zasypywanie dziecka co raz to nowymi zabawkami,tak że nie ma gdzie ich upchnąć,nie wyjdzie na dobre.Oczywiście zabawki są potrzebne,ale z umiarem,a dziecko bardziej skorzysta z przebywania z nami niż plastikowym samochodzikiem. Faktycznie Bartuś na wiele rzeczy jest jest jeszcze za mały,ale nic straconego będzie zabawa na później,a tymczasem bawimy się w to na co nam przyjdzie ochota.Pod lupę wzięliśmy makaron-ma różne kształty,strukturę i jak się okazuję może sprawić wiele radości.My z Bartusiem bawiliśmy się w segregowanie,ale równie dobrze można go malować, kleić do kartki wyczarowując różne cudności  :)




I nasz numer 1 ! Farby-Bartuś je uwielbia :) A oto jego dzieła 








A i mój Bartolini się zakochał...Na placu zabaw wypatrzył swoją księżniczkę,chwycił za rączkę i z uśmiechem od ucha do ucha pomaszerował w świat ;) Ach jak mi dziecko szybko dorasta ;)








piątek, 21 lutego 2014

Kolory tęczy

 Ulubiona bluza Bartusia wiele przeszła-od jagód po inne smakołyki,którymi malec się delektował i karmił bluzę-on je całym sobą,na nic śliniaki i inny asortyment,zawsze znajdzie sposób żeby się umazać...Eksperymentuje z jedzeniem jak szalony,a ja mu na to pozwalam,przymykam oko,gdy widzę jego radość-w końcu nic tak nie cieszy dziecka jak możliwość po dotykania,po miętolenia i wymazania się tym co niekoniecznie do tego służy.O kałużach już nie wspomnę,bo żadnej nie przepuści,a co będzie na jesień :o

  Szkoda było mi wyrzucić bluzę i ta myśl,że może uda się ją uratować,chyba każdy taką rzecz z szafy ulubioną ma i wie o czym piszę :) Niestety środki piorące nie zdały egzaminu.W sklepach pełno naszywek na łaty czy plamy,ale akurat te nasze niedoskonałości były największe pod szyją i jakoś nie widział mi się Kubuś  Puchatek czy inny stworek pod samą szyją malucha.Trzeba pokombinować...

Po chmurce http://barbea.blogspot.com/2014/01/teczowa-chmurka-diy.html został mi filc z którym tak naprawdę nie wiedziałam co zrobić,bo na moje pomysły było go za mało.I padło na bluzę-kombinowałam i o to co mi wyszło.A złota rybka przyszyta na szczęście żeby spełniała marzenia małego :) Uwielbiam kolorowe ubrania-nie tylko dla dzieci,sama z uwielbieniem noszę kolory tęczy.Podoba się czy przesadziłam? :p















 :)

poniedziałek, 17 lutego 2014

Kołnierzyk DIY

Tym razem coś dla mamy :) Przeglądając szafę stwierdzam,że czas na nowe zakupy,bo wieje nudą...Zaraz po co mam biec do sklepu jak mogę zrobić coś sama? I tym sposobem mam nową bluzkę z kołnierzykiem,chyba raczej już nie do pracy a na inne spotkania ;)

Potrzebne są:
*bluzka z kołnierzykiem,
*klej
*2-3 płyty CD (w zależności od tego jak wielki jest kołnierzyk)
*nożyczki
*naczynie do gotowania (to nie żart :p )

Zaczynamy :)

1.Sprawdzić czy płyty są już niepotrzebne,albo czy mamy pewność,że to nówki sztuki i nic na nich nie ma (ja bym właśnie w ten sposób,gdybym nie sprawdziła pożegnała się z płytą z wesela :o )
2.Gotujemy ok 5 min. nasze płyty we wrzątku (pozwoli nam to na rozdzielenie i żeby nie popękały tam gdzie nie chcemy)
3.Przecinamy na pół i rozdzielamy płytę
4.Wycinamy z płyty dowolne kształty-kwadraty,trójkąty,romby,itp. różnej wielkości-czyli tak naprawdę tak jak polecą nam nożyczki ;)
5.Wycięte fragmenty przyklejamy do kołnierzyka klejem
6.Czekamy aż wyschnie
7.Gotowe-mamy naszą nową-starą bluzkę  :)