środa, 29 stycznia 2014

Coś nowego ze starego

Jak wiadomo kobieta potrafi zrobić z niczego trzy rzeczy:kapelusz,sałatkę i awanturę.Hmmm kapelusza o żesz w życiu nigdy nie zrobię,sałatkę jako taką się od czasu do czasu podam ,a w zrobieniu awantury to jestem mistrz przez duże M :) Ale nie o tym dzisiaj :)
Kobiety to zdolne bestie,a ja zawsze z podziwem obserwowałam te,które potrafią zrobić tak naprawdę coś z niczego.Wiadomo czasy mamy takie a nie inne,a przy dziecku wydatków jest mnóstwo.Zwłaszcza jeżeli chodzi o ubrania z których i tak za chwilę wyrośnie.Nie mówię,żeby żałować dziecku i nie kupować,tylko mi osobiście jest trochę szkoda wydać te 4 dyszki na podkoszulek,bo ma narysowanego Kubusia czy innego smerfa (zwłaszcza,że jeszcze Bartuś jest w tym wieku,że nie szaleje za postaciami z bajek i nie musi mieć ich wizerunków wszędzie łącznie z garderobą ).Przejrzałam swoją szafę-po ciąży nie mieszczę się w wiele rzeczy i mało prawdopodobne żebym kiedyś się zmieściła...I nożyczki poszły w ruch :) Z takiej bluzki powstały spodenki dla Bartusia:






Do białego bodziaka naszyłam wąsy ze starego czarnego podkoszulka:


I voila: mamy komplecik dla eleganta ;)



A tak się prezentuje na Bartusiu:




A w między czasie ze starej bluzy zrobiłam zwykłe portki z samochodzikiem:







niedziela, 26 stycznia 2014

...

Dziś całkiem na poważnie.Jestem zła i wściekła!!!Na ludzi i na ten kraj!!!

Rano robiąc tzw.prasówkę natknęłam się na artykuł o przerażającym tytule "Nie ma płodzika"... http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,11003296,Nie_ma_plodzika_.html

Artykuł jest sprzed 2 lat,niemniej jednak wiem,że w tej kwestii nic się nie zmieniło...Niestety...

Swoją ciążę i poród wspominam jako wspaniały okres w moim życiu-miałam to szczęście,że trafiłam na dobrych ludzi,choć przyznam,że czasem zdarzały się wyjątki.




Ale o takich rzeczach jakie przeczytałam w artykule nawet w najgorszych koszmarach nie śniłam.Każda z nas,która jest mamą czy to na początku ciąży czy odchowanego rozrabiaka kocha to maleństwo od momentu poczęcia.To z tym malutkim brzdącem przez 40 tygodni ciąży nawiązujemy wspaniałą więź.

Życie różnie się układa i  tragicznie doświadcza, w sposób przez który serce pęka,a oczy wypełnia łzami.Co musi czuć mama,która pokochała całym sercem kruszynkę noszoną w brzuchu i z niecierpliwością oczekuje na spotkanie,a dowiaduję się,że serce malucha przestało bić...Nie potrafię sobie tego wyobrazić...Nie umiem opisać tego słowami...Ból,cierpienie,odczucie niesprawiedliwości,tęsknota,żal...Pewnie kilka z pośród tysięcy odczuć,których nie można opisać...

Gdy nadchodzi ten dzień pożegnania każdy człowiek chciałby go przeżyć w sposób godny,z jaką najmniejszą ilością cierpienia i bólu,który i tak niemiłosiernie doskwiera...

List czytelniczki jest wstrząsającym obrazem naszej polskiej rzeczywistości,gdzie człowiek człowiekowi jest wilkiem,gdzie nie ma miejsca na empatię czy dobre słowo.
Czy to tak dużo?!!
Czy to tak wiele kosztuje?!!
Pytam i nie znajduję odpowiedzi...
Co to za kraj,co to za ludzie,a raczej bestie w skórze człowieka obdarci z uczuć.
Czy tak wiele chciała matka,która żegna się ze swoim dzieckiem?
To tak dużo?!!!
Odrobinę wyrozumiałości...
Kwestia dla mnie nie do zniesienia-jak można nazwać dziecko płodzikiem?!! Przecież rodzice oczekujący na maleństwo mają już nierzadko wybrane imię i tak do niego zwracają  i nie ważne czy to 5 czy 23,czy 39 tydzień ciąży.A nawet sposób w jaki dowiadujemy się o ciąży-czy któraś z mam powiedziała:"będziemy mieli płodzik" czy raczej "będziemy mieli dziecko"?
 Dlaczego ludzie ,którzy powinni nam pomóc z racji ich wykonywanego zawodu stają się solą w oku i przez nich cierpimy jeszcze bardziej...
Czy kobieta rodząca nie żyjące dziecko jest gorsza od innych pacjentek?Rodzi w ten sam sposób,odczuwa ten sam  fizyczny ból-z tą różnicą,że nie zapomina o nim w szczęściu spotkania ze swoim dzieckiem,a pogrążona w żałobie...
Brak mi słów na takich ludzi ...
"Naród wspaniały,tylko ludzie k...wy" chciałoby się rzec za słowami Piłsudskiego....

piątek, 24 stycznia 2014

Tęczowa chmurka DIY

Gdy ją pierwszy raz zobaczyłam-zakochałam się!
Prosta,piękna,a jak nic poprawia humor w te bezsłoneczne dni.
Zamiast kupić gotową (chyba tego nie zrobiłam tylko dlatego,że nie potrafiłam wybrać-tyle jest pięknych,a jedna ładniejsza od drugiej) postanowiłam zrobić swoją :)
Zamierzałam powiesić ją w pokoiku  Bartusia,jednak wybór padł na przedpokój,gdzie każdy będzie mógł doładować się pozytywną energią patrząc na kolorowy zawrót głowy...
.











środa, 22 stycznia 2014

Złapać sny

Łapacz snów to amulet niektórych plemion z Ameryki Północnej,dziś to bardzo popularna ozdoba naszych mieszkań.
Łapacze snów zwykle wieszane były nad posłaniem lub przy wejściu do domostwa indiańskiego. Według wierzeń niektórych plemion Indian Ameryki Północnej sny nawiedzające śpiących w domu musiały przejść przez amulet. Gęsta sieć miała przepuszczać jedynie dobre sny, a zatrzymywać nocne mary, które ginęły wraz z pierwszymi promieniami słońca. Sen taki, miał łapać się w sieć i spływać po piórach.


Ja swój zrobiłam z gałązki wierzby owiniętej sznurkiem (żeby znaleźć tę idealną musiałam trochę czasu poświęcić )

piątek, 17 stycznia 2014

Świat zapachów

Miała być zima,piękna,mroźna i biała...Miały być harce na śniegu,jeżdżenie sankami,lepienie bałwana...Istne szaleństwa zimowe...



A co jest?-jak zwykle buro,szaro i ponuro i do tego jeszcze ten deszcz...W depresję idzie wpaść.
W takich chwilach otulam się kocem xxl,piję gorącą czekoladę (a niech tam i tak już nie schudnę),łapię książkę i mnie nie ma...Ale zawsze czegoś brakowało.Koc nie ten,czekolada się skończyła czy setki innych powodów...I znalazłam tę kropkę nad "i".Woski Yankee Candle,bo o nich tu mowa rozkochały mnie w sobie ♥ To tylko część ,bo gdy odpaliłam jedną wpadłam po uszy ;)




Gdybym miała opisywać doznania zapachowe każdej z nich,chyba bym na kilku tomach książki nie poprzestała :) Każdy z nich jest cudny,niepowtarzalny.Dla mnie must have,którego każdy musi spróbować jest "A Child's Wish" (oj można przy nim powrócić pamięcią do dziecięcych marzeń)  i "Bahama Breeze" (kolorowy drink pachnący świeżością ananasa,grejpfruta i mango). To tylko moje dwa ulubione,które zawsze muszą być :) A zapachów jest wiele,więc każdy znajdzie coś dla siebie :) Ja uwielbiam je mieszać ze sobą,łączyć i czekać z niecierpliwością na efekt :) Przyznam,że nie było takiego połączenia,któremu bym podziękowała i wyrzuciła,a mieszkanie wietrzyła :) Jeszcze jedna sprawa-zapach to sprawa mega indywidualna,każdemu co innego odpowiada,dlatego proponuję-jeżeli ma być to pierwszy zakup nie róbcie tego przez internet.Lepiej iść do sklepu stacjonarnego,wypróbować,powąchać niż później niemile się zaskoczyć ;) Choć w moim przypadku nie odnotowałam rozczarowania jakimkolwiek zapachem Yankee Candle :) Spróbujcie sami i podzielcie się wrażeniami :)







wtorek, 14 stycznia 2014

Kawałek materiału,nożyczki i maszyna

  Zawsze myślałam,że szycie to taka prosta sprawa-kawałek materiału,nożyczki i maszyna...Jednak moje relacje z maszyną nie należą do najłatwiejszych ;) Ale jednak to jest to co przy czym odpoczywam.Taka dłubanina przy igle.Na razie z mizernym skutkiem,ale trening czyni mistrza ;) Niestety talentu nie posiadam,więc muszę się wszystkiego uczyć i nie raz zaklinam się,że to nie dla mnie i rzucam w złości czym popadnie...Ale ja nie z tych co się tak łatwo poddają :D

Wśród pięknych dekoracji do pokoiku dziecka zawsze zachwycały mnie imiona wyszyte w materiale.I tak postanowiłam spróbować swoich sił.










niedziela, 12 stycznia 2014

Ciepło z pestek wiśni

   Nawet nie miałam pojęcia,że istnieje.Za "moich"czasów dostępny był gumowy pojemnik napełniany wrzącą wodą,którym posługiwali się dorośli,w celu niwelowania bólu.Pamiętam jak nieraz bolał mnie brzuch,a mama kładła mi termofor w miejscu gdzie bolało,ale z nakazem nie ruszania się i bez wygłupów,bo mogę się poparzyć...Dziś na szczęście nasze dzieci mają suche termofory :)

I o nich,a raczej o takim jednym,który zagościł u nas w domu za sprawą wygranej w konkursie u Aparat moje trzecie dziecko.



Nagroda od Birdie

nagroda to suchy termofor


trafi do Beata Zawadzka



Dzięki uprzejmości Birdie mogliśmy wybrać spośród dostępnych w butiku http://artillo.pl/shop/birdie/suche-termofory,8961.html ten jedyny-nasz :) Bartuś paluszkiem wskazał na sówki i porozumiewawczo głosem sowy "u-hu,u-hu" wybrał :) Gdy tylko paczuszka dotarła,Bartuś wpadł w zachwyt i trochę to trwało zanim dał mi obejrzeć z bliska owe sówki.





Suchy termofor to alternatywa dla tradycyjnego termoforu. Poduszka z pestkami wiśni to produkt naturalny, łagodzący rozmaite dolegliwości:
- stłuczenia i zwichnięcia - zimne okłady, które łagodzą ból, 
-oraz ciepłe odpowiednie na bóle karku, pleców czy brzucha, zapalenie oskrzeli, kolki u niemowląt, bóle menstruacyjne, bóle reumatyczne,

Suchy termofor może również służyć do rozgrzania dziecięcego łóżeczka, lub jako dziecięca zabawka.
Podgrzewanie termofora na 3 sposoby:
- w piekarniku włożyć poduszkę do rozgrzanego do 150 stopni wyłączonego piekarnika na 15 minut,
- w mikrofali - 600W na 2-3 minuty,
- na grzejniku, kaloryferze - do 60 stopni.
Termofor można również schłodzić, w tym celu należy włożyć poduszkę z pestką do woreczka foliowego a następnie włożyć do zamrażarki na 1-2 godzin.
Termofor wykonany został z tkaniny 100% bawełnianej. 


U nas termofor zrobił furorę jako zabawka i przytulanka do spania-Bartuś zabiera ją wszędzie,sam kładzie na kaloryferze żeby ogrzać,a później tuli ciepłego przyjaciela :)












Ha,nawet i ja z jego pomocy skorzystałam-dzień przed sylwestrem mnie przewiało,szyją ruszać nie mogłam i panika jak sobie pomóc?"Podwędziłam" małemu termoforek,który z maścią rozgrzewającą zdziałał cuda :)

Posiadanie suchego termoforu wypełnionego pestkami wiśni przypomniało mi również o istnieniu woreczków sensorycznych ( w planach do uszycia).I taki termofor może być jednym z nich :) A zabawy cała masa,cudowny sposób na kreatywne spędzenie czasu z dzieckiem  :)