Święta tuż, tuż...Wszędzie już pełno dodatków, pisanek, stroików,itp,itd.
Stwierdziłam, że pora i na mnie :)
Tym razem poszły na pierwszy ogień pisanki.
Nie byle jakie, bo z gęsich jaj :o
Zabierałam się do nich jak pies do jeża- z sześciu sztuk pozostało trzy i mam nadzieję, że do Świąt dotrwają.
Pierwsza wydmuszka, na której testowałam szybko doprowadziła mnie do rozpaczy- kilka ruchów mini szlifierką i ups... rozpadła się w rękach :(
Druga stała się "warsztatem" do nauki- jakże się cieszyłam, gdy już prawie kończyłam zadowolona z siebie, a tu trach... rozpadła się na milion kawałków...
Dałam sobie spokój na kilka dni twierdząc, że jednak nic z tego nie będzie...
Nauczona pokory, cierpliwości spróbowałam podejść do kolejnej- nie zapomnę tego stresu, gdy w myślach tylko błagalne "uda się".
I jako tako się udało :)
Ktoś powie: phi- kilka dziurek w jajku i tyle stresu. Też tak myślałam na początku, ale polecam spróbować takiego rodzaju adrenaliny :)
Potrzebujemy:
* gęsie jaja,
* mini szlifierkę ( najlepiej z wiertłem diamentowym),
* ołówek ,
* pędzelki,
* wybielacz Ace (inne odpadają- testowałam),
* farba akrylowa,
* lakier akrylowy,
* okulary i maska ochronna.
1. Jeżeli dysponujemy jajem, a nie wydmuszką musimy pozbyć się środka.
2. Na jajku rysujemy ołówkiem wybrany motyw do zrobienia. Mazaki, kredki, itp. odpadają, bo ciężko je później zmyć,a ołówek ma to do siebie, że w trakcie rysowania jeżeli nam się coś nie podoba zawsze możemy zetrzeć gumką ;)
3. Z precyzją chirurga mając maskę i okulary ochronne ( pyli niesamowicie) robimy nasz wzorek wiertełkiem, modląc się w duchu, żeby nam jajo nie pękło ;)
4. Gdy nam się uda zrobić wzorek wkładamy jajo do słoika wypełnionego Ace, żeby pozbyć się mało estetycznych błonek. Ile czasu musi tam jajo być? W zależności od jaja, ale minimum 10-15 minut ( ja siedziałam i bacznie obserwowałam jak błonki znikają).
5. Gdy błonek już nie ma wyjmujemy jajo i myjemy, płuczemy, osuszamy -malujemy na wybrany kolor farbą akrylową. Można użyć pędzelków, profesjonalnej gąbki do malowania- ja takiej nie miałam i użyłam gąbki kuchennej ;) Gdy wyschnie możemy przetrzeć delikatnie jajo papierem ściernym, aby uzyskać efekt gładkości.
6. Kończymy lakierując jajo.
Oczywiście możliwości przyozdobienia takiego jaja jest wiele- można pokusić się o obrysowanie wyciętych wzorów konturówką do malowania na szkle; można uzupełnić wolne miejsca metodą decoupage, naklejając na jajo dowolny motyw z serwetki; zastanawiałam się nawet nad transferem nitro ( pewnie w najbliższym czasie przetestuję) i wiele innych, które przyjdą nam do głowy.
Jajo można przyozdobić przeciągając przez środek wstążkę wykałaczką- da nam to np. wiszącą ozdobę,ale i estetycznie zakryje dziurki po pozbywaniu się środka.
Miałam sześć jaj- zostało trzy ( trzecie nieszczęsne, które nie ocalało już na finiszu, bo polakierowane czekało na schnięcie-poturlało się ze stołu i rozpadło na milion kawałków...).
Jak na pierwszy raz nie jest źle- myślałam po początkach, że żadne nie przetrwa ;)
Świetny dodatek do koszyczka ze święconką, ale i jako ozdoba Wielkanocna naszego domu będzie się znakomicie prezentować :)
A tak to wygląda po skończonej pracy: