Dalsze zabawy ciastem solnym (przepis w poprzednim wpisie).
W sieci krąży tysiące sposobów na jego ozdobienie,mnie zauroczył sposób z serwetką.
Myślałam "phi-przecież to takie łatwe i szybkie do zrobienia"...
Mmmm tak,że tego...
Dla wprawionych w bojach z pewnością tak,ale dla mnie to było kilka ładnych dni i nocek (!) jak w transie,żeby skończyć i móc nacieszyć oczy.
Bartuś pomagał oczywiście mamie :) Chociaż swoją koncepcję miał :D
Jak wyszło? Ocenicie sami ;)
Mi się efekt podoba i wart był tego poświęconego czasu ;)
Chyba zrobię następną serię-tak żeby cała choinka była w nie ubrana (o ile starczy czasu do Świąt ;) ).
1.Przygotowujemy ciasto solne
2.Wykrawamy foremkami dowolne kształty (pamiętamy o zrobieniu dziurki na zawieszkę)
3.Suszenie-to ciekawy wątek.
Gdy temperatura jest za duża i nie uchylimy drzwiczek piekarnika ciasto nam się "napompuje" (nie ma tego złego-można potraktować to jako efekt 3D :) ),chociaż trudniej na takim cieście nakleić serwetkę.
Temperatura 110 stopni C i uchylone drzwiczki piekarnika na jakieś 2-3 godz,mój sposób na wysuszenie ciasta solnego.
4.Przygotowujemy wybrane serwetki,niezawodny wikol i bierzemy się do pracy.
5.Na serwetce odrysowujemy kształt naszego ciasta,odrobinę większy,by później otoczył nam również boki.
6.Serwetkę rozdzielamy (zazwyczaj są to trzy warstwy:dwie białe,jedna właściwa z nadrukiem)
7.Kładziemy klej na ciasto
8.Przyklejamy wyciętą serwetkę
9.Wygładzamy pędzelkiem kładąc kolejną warstwę wikolu na wierzch i tak robimy na dwie strony ciasta (ja robiłam najpierw jedną, później drugą i hmm może dlatego tyle mi zeszło)
10.Czekamy aż wyschnie (temperatura 110 stopni C i uchylone drzwiczki piekarnika na jakąś godzinę,aż klej zrobi się przezroczysty)
11.Na koniec lakierujemy by nabrały połysku.
Dodajemy tasiemkę,sznurek,włóczkę,co nam się podoba
12.I gotowe :)