W tym roku zagniotłam ciasto, upiekłam je i zrobiłam lukier- reszta to dzieła mojego Bartusia.
Chociaż ciekawsze byłoby opowiadanie ( i zdjęcia!) jak Mały zrównał kuchnie z ziemią kreując swoje arcydzieła- te włosy w miodzie, rękawy i poliki w mące, ciasto walające się po całej kuchni, lukier na świeżo wypranych firankach, lepiąca się podłoga; to jednak się udało, a że przy okazji było wesoło to nasze :) Połowy już nie ma, więc przepis sprawdzony :) Po upieczeniu twarde jak skała, następnego dnia mięciutkie i puszyste, mniam!
Pierniczki
Potrzebujemy:
* 2 szklanki mąki pszennej,
* szklanka miodu,
* 3/ 4 szkl. cukru pudru,
* 120 g masła,
* 1 jajo,
* 2 łyżeczki sody oczyszczonej,
* przyprawa do piernika,
* 3 łyżeczki kakao.
1. Miód z masłem roztapiamy w rondelku ( nie doprowadzamy do wrzenia), studzimy.
2. Pozostałe składniki mieszamy, dodajemy miód z masłem- zagniatamy, ewentualnie miksujemy.
3. Ciasto wstawiamy do lodówki na ok. pół godziny.
4. Wałkujemy cienko, podsypując mąkę ( żeby się nie lepiło) .
5. Wykrawamy wybrane formy.
6. Pieczemy ok. 10 min. w temperaturze 180 stopni.
7. Po ostudzeniu dekorujemy.
8. Smacznego :)