Każdy dzień jest dobry na miłość i nie ważne czy to wiosna,lato,zima czy jesień-mamy aż tyle dni w roku do wykorzystania na miłość i o tym trzeba pamiętać :) I nie ważne są prezenty,wyznania,ale małe rzeczy na co dzień,które cieszą najbardziej i dają nam poczucie bycia kochanym,a to dodaje nam skrzydeł.Jestem też zdania,że dobrze,że jest takie "święto" jak walentynki-każdy zasługuje na swój dzień w roku,a nie oszukujmy się każdy chce się czuć wyjątkowo podczas swojego dnia,więc i ten dzień jest dobrym powodem by poczuć się szczęśliwie,a okazji do świętowania nigdy za wiele ;)Sama nie wiem jeszcze czemu (chyba dałam się ponieść zabiegom marketingowym) uszyłam girlandę z serduszek,która zawisła w sypialni i będzie cieszyć oko cały rok,a nie tylko dzisiaj w dzień walentynek.Nawet przygotowując obiad znalazłam ziemniaka w kształcie serca(!) Hahaha chyba ktoś bardzo chce żebym przekonała się do tego "święta" ;)
A teraz najważniejsze z czym chciałabym się z Wami podzielić-wczoraj przyjechał kurier przywożąc wygrane w konkursie na fb przepiękne serduszka z http://www.cottonballlights.pl/
Jak zwykle biorąc udział w jakichkolwiek konkursach piszę to co czuję.
"Najpiękniej jest kochać na co dzień... I mam to szczęście, że jestem kochana w każdej sekundzie mojego życia, a nie "od święta". Z moim mężem od początku zawsze było romantycznie, szczęśliwie i czasami zabawnie, ale i łez też nie brakowało. To najpiękniejsze uczucie, gdy wstaję rano: włosy potargane, oczy zapuchnięte, wygląd z typu "weź się ogarnij", a ja słyszę, że jestem najpiękniejsza na świecie.
I te smsy, telefony w ciągu dnia -ot tak, żeby powiedzieć "kocham Cię". Te buziaki znienacka, przytulenia najmocniejsze na świecie... Ten uścisk dłoni, wycieranie łez swoim rękawem u lekarza, gdy diagnoza zwala z nóg... Ta podpora, kiedy sił brakowało z bólu i cierpienia... Te wygłupy, jak dziecko z przedszkola, żeby poprawić humor... Te rozmowy do bladego świtu o tym, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, bo mamy siebie... Wspólne radości z małych rzeczy, wspólne płacze nad niesprawiedliwością losu... Gdyby nie On, nie byłabym tym, kim jestem... A dzięki niemu czuję, że mogę wszystko - nie ma dla mnie barier nie do pokonania. Każdego dnia, nieważne czy to poniedziałek, czy środa, a może Walentynki - daje mi najlepszy prezent na świecie - siebie... Kocham Go "
Dziękuję jeszcze raz Cotton Ball Lights :)
Zachwytom moim i wszystkich,którzy zobaczyli owe cuda na własne oczy nie ma końca.Są przepiękne,a ich światło jest subtelne i wprowadza nieziemski klimat-mogłabym całymi godzinami wpatrywać się w te cuda.Bartuś aż piszczał z radości,gdy je zobaczył i oczywiście musiał je wybadać swoimi rączkami-na szczęście przeżyły bliskie spotkanie z Panem Demolką :)
Zgadzam się w 100 % :)
OdpowiedzUsuńI fakt piękne, są na Cotton Ball choruję od dawna :)
Kochana jak tylko znajdę wolne środki to zakupię z pewnością jeszcze w innej kolorystyce-po prostu magia,a zdjęcia (cóż fotografem nie jestem) nie oddają w pełni uroku :)
UsuńJak ja choruje na te kule ! zazdroszczę Ci i oby rozświetlały wszystkie ciemne dni !! Bartus widzę również zauroczony
OdpowiedzUsuńChyba założymy klub chorujących i pożądających Cotton Balls :) A Bartuś tak samo jak ja wpatruje się w nie godzinami (chociaż korci go strasznie żeby je wyściskać,wymiętolić i po dotykać :)
UsuńJej a ja się zbieram już od dawna żeby zamówić te kule i zawsze są jakieś ważniejsze wydatki, nawet nie wiedziałam że można je wygrać, gratuluję piękne te serca :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie są dosyć drogie i dlatego ja również odkładam zakup na inną porę :/ Buszuję w necie i biorę udział w wielu konkursach-tym razem się udało i ku naszej radości zagościły serduszka u nas :) Ale powiem w tajemnicy,że szykuję post z takimi kulami diy-zapraszam do zaglądania :)
Usuń