poniedziałek, 17 marca 2014

Matka zioła sadzi

Zupełnie przez przypadek wpadły mi w ręce znalezione w piwnicy stare doniczki ceglane,a że wiosna tuż za progiem (gdyby nie ten okropny wiatr i deszcz) trzeba sprawić żeby się zazieleniło ;) Uwaga!Matka zioła sadzi-do dzieła ;)
Zioła każdy sadzi albo kupuje,są nieodłącznym elementem zdrowej kuchni,ale też dodają niebywałego smaku-ja bez nich nic nie gotuję.Ale żeby zrobić im przytulny kącik na parapecie musiałam zacząć od doniczek.I jak zwykle małym nakładem i tym co znalazłam w domu odnowiłam doniczki w tonacji szarej,bo taka aktualnie pasuje do kuchni.Dla próby zrobiłam fioletową (choć mi nie pasuje do żadnego pokoju).Efekt oceńcie sami :)












Już nie mogę się doczekać aż się zazieleni ;) Jutro biegnę po farby i spraye -trzeba wymienić wszystkie doniczki,a pomysłów cała masa ;)

piątek, 14 marca 2014

Słoiki pełne magii

Tak,tak wiem,że długie,bure wieczory odchodzą w zapomnienie,ale nie mogłam podarować sobie zrobienia świeczników,które cudnie rozświetlają półmrok :) Świeczki wprowadzają do mieszkania niezwykle przytulny i przyjemny klimat,który uwielbiam.Nie trzeba wydawać w sklepach dużych sum,aby posiadać ekskluzywne,stylowe świeczniki.I jak zawsze twierdzę,że można wykombinować coś fajnego dosłownie z niczego własnymi siłami :) Potrzebne będą słoiki (ja wykorzystałam te po gotowych obiadkach Bartusia),kilka zdawałoby się niepozornych i niepotrzebnych rzeczy (możliwości jak zwykle jest bez liku,nieograniczona wyobraźnia),świeczka typu tealight i gotowe :)


Na pierwszy ogień poszły klisze (o matko,kto pamięta aparaty na kliszę,toż to istne muzeum).




Później były eksperymenty ze sprayem





Później przyszła pora na skarby Bartusia ze spaceru (trochę się sprzeciwiał mojemu zastosowaniu jego patyczków i igliwia,ale odpuścił w szczytnym celu ;) 





Coś z kuchni (ziarnka kawy roztaczają mega zapach)



I pora na guziki i koronkę



Tak prezentują się w całości na półce




A i w łazience dodają uroku



Choć tak naprawdę już nie mogę doczekać się kiedy powieszę je na łańcuszkach na tarasie.Na letnie wieczory i pogaduchy będą idealne :) A pomysłów do zrealizowania jeszcze wiele :) 







środa, 12 marca 2014

Mama odpuszcza domowe obowiązki

Projekt "Mamo bądź kobieca" czas rozpocząć!Cele i tematy projektu są świetne,choć wydają się niekiedy nieosiągalnym marzeniem wśród codzienności.Czy mi się uda zrealizować projekt w pełni?Zobaczymy...Na razie jestem pełna zapału i wiary,że wreszcie choć na chwilę,troszkę egoistycznie pomyślę o sobie ;) Na tapetę w pierwszym tygodniu idzie temat:"Mama odpuszcza zbędne obowiązki domowe".



Obowiązki domowe,czyli pranie,sprzątanie,gotowanie i wiele innych rzeczy,które robimy codziennie jak ten Syzyf,bo za chwilę i tak jest tak jak gdybyśmy leżały i nic nie robiły.


 Ufff i tak w kółko-zwariować można potykając się po raz setny o stertę rozrzuconych zabawek po pokoju,wpadając gołą stopą na te maleńkie klocuszki,które są tak podstępne i w magiczny sposób nagle się pojawiają;przebierając brzdąca po kilka razy dziennie,bo twórczo malował (nie na kartce,ale po sobie i po ścianach),ochoczo jadł obiadek (tak,że wszystko wylądowało na ubraniu i podłodze);zlew,który nie wiadomo w jaki sposób cały czas się zapełnia,mimo,że przed chwilą zmywałaś naczynia;znów przypalając obiad,bo przymrużyłyśmy tylko na chwilkę oko po nie przespanej nocy...Dzień świra :o I najlepszy tekst ever:"Czym Ty jesteś zmęczona skoro cały dzień siedzisz w domu".Przychodzi do domu po pracy szanowny małżonek ,matka urobiona po łokcie ledwo dyszy,ale dom lśni,dziecko czyste i szczęśliwe,obiadek podany-idylla...Tak,tylko za tym wszystkim kryje się nasza codzienna walka i starania,których czasami tak naprawdę nikt nie zauważa... :(

Dlatego postanowiłam z pełną determinacją odpuścić...Ciekawi jak wyglądał ten dzień?
Pogoda dopisała,więc po ogarnięciu siebie i małego poszliśmy na dłuuugi spacer,były zabawy na placu zabaw,spacer po lesie,ganianie za piłką.I pierwszy bunt na pokładzie-matka nie będzie wracać zawalona siatami,wracam "lekko" do domu,a nie ze zdrętwiałymi rękoma od zakupów ;) Po powrocie mały dostał jedzonko i lulał popołudniową drzemkę,a ja?Nie było tak jak zwykle,że latam jak szalona po mieszkaniu w celu doprowadzenia go do ładu i składu:pranie,prasowanie,sprzątanie,stanie przy zlewie,nie dzisiaj...Zasiadam,a raczej pokładam się na kanapie i oglądam "Gotowe na wszystko" (uwielbiam,mimo,że obejrzałam wszystkie odcinki) i cieszę się chwilą dla siebie.Co do stania przy garach-nie uważam tego za zbędny obowiązek,bo lubię gotować :) Ale żeby się zbytnio nie "narobić",przygotowałam spagetti,proste i szybkie danie,które wszyscy uwielbiamy.Gdy mały wstał,obiad zjadł,zobaczył (jakież wymowne było jego spojrzenie),że mamusia nie posprzątała zabawek na miejsce :o Po zabawie misiami,klockami i innymi samochodzikami bez próśb sam z siebie posprzątał i ta jego dumna mina,że pomógł mamie w codziennych obowiązkach ♥ Mężulek wrócił z pracy i zwęszył,że coś wisi w powietrzu,bo nie latam jak opętana i nie krzątam się po kuchni.Ba nawet pozbył się pełnego zlewu naczyń,bez mrugnięcia okiem ;) Później były wspólne zabawy i wygłupy naszej trójki.Z uśmiechami od ucha do ucha  pożegnaliśmy dzień...A ja miałam chyba największego banana na twarzy, kładąc się do łóżka nie miałam wrażenia jakbym dopiero co wróciła z pracy w kamieniołomach ;) Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)


Obawiałam się takiego dnia,że jak to tak wszystko można odpuścić.Da się?Pewnie,że tak!Nikt nie ucierpiał,nie było strat w ludziach i nikt nie oszalał (mam na myśli siebie) w ferworze dnia codziennego.Pewnie nigdy nie zdecydowałabym się na taki chillout,gdyby nie projekt :) Czuję się jak nowo narodzona-małe rzeczy,ale dodają mega kopa na kolejne dni "świra" :) Kochane musicie spróbować,a może macie już taki dzień w tygodniu,gdzie odpuszczacie zbędne obowiązki?


Więcej o projekcie możecie zobaczyć tu http://mamo-badz-kobieca.blogspot.com/ :)

poniedziałek, 10 marca 2014

Motylem jestem...

Sposobów na nudną i pustą ścianę jest masa,w zależności od tego co komu się podoba.
Mnie urzekły motyle 3d  wypatrzone gdzieś na Pinerest :) Gotowe wzory do przyklejenia na ścianę można znaleźć chociażby na allegro.Ale ja,jak to ja wolę zrobić sama,może nie są idealne,ale moje ;) Zwłaszcza,że pogoda za oknem jest przepiękna i chce się wpuścić trochę wiosny do domu...
Na zwykłej białej kartce do drukarki  (niektóre potraktowałam srebrnym sprayem)  odrysowałam motyla,wycięłam i przykleiłam klejem do ściany (mąż jak to zobaczy to mnie chyba ukatrupi,od efektu wizualnego bardziej go interesuje strona techniczna,czyli czy oby nie uszkodzi mu to farby na ścianie,ehh faceci...) .Zastanawiałam się na takimi motylkami w kolorach tęczy w pokoju Bartusia,ale co za dużo to niezdrowo.W sumie to chyba bardziej obawiałam się,że Pan Demolka zabierze się za nie w mgnieniu oka,a tak na bezpiecznej wysokości fruwają na przedpokoju obok lustra ;)  Ja niestety musiałam robić motylki sama,bo Bartuś jeszcze jest za mały na zabawę z nożyczkami,ale dla starszych dzieci taka forma zabawy będzie fantastyczna :) I efekt:












niedziela, 9 marca 2014

Projekt 52

Kolejna seria zdjęć z Projektu 52

                                                                   Tydzień 7/52

"Ale mamo to jest moje!!!"-próba uratowania Cotton Balls przed całkowitą destrukcją Pana Demolki,mimo wszystko zakończona powodzeniem :) Świecące serca uratowane ufff :)


Tydzień 8/52

Dziecko tak szybko się uczy...Nie było mnie chwilę w pokoju,ale ukradkiem podpatrzyłam co Bartuś majstruje.Okazało się,że dla niego to żaden problem włączyć grę na x-boxie i "nawalać" w pada jak tatuś...Co z tego,że nie trzyma go "poprawną"stroną ;) 


Tydzień 9/52

"Ja się zajmę twoim kwiatkiem mamo"-tym sposobem obskubał mi różę do cna ;) 


Tydzień 10/52

"Mamo,mamo mogę już iść na dwór,proszę..." Choroba niestety nas zatrzymała w domu,a mały błagalnym wzrokiem tęskni za szaleństwem na placu zabaw ;) 





czwartek, 6 marca 2014

Magia wspomnień

Chyba każdy chciałby zachować wspomnienia,zwłaszcza te dobre.Gdy urodził się Bartuś wiedziałam,że tych pięknych wspomnień będzie ogrom-nie myliłam się.Każdą jedną rzecz chciałabym zachować,aby przypominała mi te cudne chwile,tylko gdzie to wszystko upchnąć i jak ogarnąć ;) Na potrzeby uporządkowania powstało magiczne pudełko wspomnień,w które będzie trafiać to co ma niezwykłą siłę przywoływania wspomnień :) Stare niepotrzebne pudełko po butach,które jednak się przydało obkleiłam materiałem w szarym,uniwersalnym kolorze.I oto co mi wyszło :)








Pewnie zastanawiacie się co trafiło do środka?Nasze małe skarby-pierwsze buciki,grzechotka,bodziak (jakże nieomylny napis),odcisk rączki z gipsu (odcisk nóżki stoi w ramce ;) ) i obowiązkowo "pamiątki" ze szpitala po urodzeniu małego brzdąca ;) Z pewnością będę dokładać "fanty" i wiem,że na tym jednym pudełku się nie skończy :) 


Kolejnym sposobem,(który ubóstwiam) na zachowanie wspomnień są zdjęcia.Ale nie te na dysku komputera tylko te w albumie.I w ten sposób Bartuś dorobił się już kilku swoich albumów dokumentujących każdą chwilę z jego życia :) To jeden z nich:






I wspaniała rzecz,która pozwala mi na zapisywanie ulotnych chwil-książka "Wspomnienia Matki-dla mojego Syna",która będzie wyjątkową pamiątką zarówno dla mnie jak i małego.






A teraz taka bardziej "współczesna" forma zapisywania wspomnień-utworzyłam maluchowi maila na który tylko i wyłącznie przesyłam jego wszystkie zdjęcia,moje przemyślenia,ważne sprawy i wszystko to o czym chciałabym żeby wiedział....A hasło do tego maila Bartuś dostanie na osiemnaste urodziny,ok może trochę wcześniej ;) Zobaczymy co przyniosą nowe dni...wiem jedno,że będę kolekcjonować swoje wspomnienia dla mojego synka :)